Przemoc domowa i jej mechanizmy wikłające

Dlaczego trwamy w związkach przemocowych? Jak wyglądają cykle związku przemocowego? Dlaczego osoby trwają w nim przez lata mimo doznawanych krzywd? W jaki sposób objawia się przemoc? Jak pomóc osobom, które doświadczają przemocy domowej?
/ 28.08.2013 12:43

„Dlaczego ona nie odejdzie?” – to jedno z pierwszych pytań, które zadają ludzie, słysząc tragiczne historie o przemocy domowej. Z jednej strony to naturalna reakcja umysłu w sytuacji konfrontacji z realiami przemocy. Z drugiej strony pokazuje często brak znajomości mechanizmów rządzących tym zjawiskiem. To, co dzieje się w domu za zamkniętymi drzwiami przez lata potrafi przybierać postać koszmaru, który przeciętny człowiek ogląda tylko w filmach. Tym samym nie jest on czymś na tyle realnym, by mógł zmaterializować się za ścianą u sąsiadów lub w naszym własnym domu. Tymczasem dla kobiet, mężczyzn, dzieci i starszych gehenna staje się codziennością, przyczyną i skutkiem, karą często w ich mniemaniu zasłużoną.

Dlaczego trwamy w związkach przemocowych?

By zrozumieć dlaczego, jako ludzie, jesteśmy skłonni trwać w związkach przemocowych nawet do końca swojego życia trzeba zwrócić uwagę na kilka aspektów tego zjawiska. Bowiem jest ono zbyt skomplikowane, by dało się wyjaśnić jedną prostą zasadą, która często mylnie jest powtarzana, mianowicie niską samooceną.

Miłość, szczęście

Najpierw jednak trzeba zacząć od „mechaniki”, czyli tak zwanego cyklu związku przemocowego. Został on bowiem stworzony na podstawie niezliczonych przykładów oraz obserwacji. Zakłada on, że większość związków, w tym związków, które nigdy nie rozwijają relacji przemocowych, zaczyna się od tej samej podstawy – miłości, szczęścia.

Logika podpowiada, że początek znajomości powinien być piękny i miły, a potencjalny partner lub partnerka w jakimś zakresie przyciągać atrakcyjnością. I tu dochodzimy do pierwszego „rozwidlenia”, czyli tworzenia się różnych możliwości. Otóż każdemu człowiekowi podoba się coś innego, inne cechy wzbudzają zachwyt i inne zachowania są pożądane. Dla jednego spokój jest oznaką bezpieczeństwa, dla drugiego siła. Niektóre teorie związków miłosnych mówią, że instynktownie szukamy w drugim człowieku tego, czego nam brak. Do tego dochodzą również wzorce rodzinne, kulturowe oraz nasze własne wyobrażenia o przyszłym partnerze. Doprawmy to jeszcze reakcjami organizmu, hormonami i oczywiście samą miłością, która nie zawsze jest uczuciem logicznym.

Gdy zatem już nastąpi mniej lub bardziej świadomy wybór, para zaczyna tworzyć związek. Nie ma znaczenia czy jest to związek formalny czy nie, bowiem również wśród par w wolnych związkach zdarza się przemoc. Powoli, sukcesywnie rozwija się sieć zależności. To co powoduje, że zakochujemy się w drugiej osobie, w związku przemocowym, będzie paliwem napędzającym późniejszy „miesiąc miodowy”, ale o tym niedługo. Zatem na tym etapie związku tworzy się większość powodów, dla których ludzie się kochają i decydują zostać ze sobą na dłużej.

Warto wiedzieć: Dlaczego zazdrość wywołuje przemoc?

Zaangażowanie

Od początkowych faz wspólnego planowania przyszłości do późniejszej jej realizacji potrzebne jest zaangażowanie. To ono popycha ludzi do podejmowania decyzji i ono również często jest wykorzystywane, jako argument, by w związku pozostać. Bowiem jeśli już zainwestowało się uczucia, czas, pieniądze i siebie trudno jest przyznać, że inwestycja się nie zwróci i przynosi coraz to większe straty. Nie pomagają często też komentarze bliskich i znajomych „widziały gały, co brały” lub „jak jest taki zły, to go rzuć”.

Konflikty

Zatem można, by w tym momencie odwołać się do powiedzenia „miłe złego początki”, gdyż nawet związek przemocowy zaczynać się może tak samo, jak zwykły najzwyklejszy związek dwojga ludzi. Te same zależności mówią też o tym, że w każdym związku prędzej czy później pojawiają się konflikty. Dotyczą one dzieci, ról społecznych i ich wypełniania, finansów, kariery, a także alkoholu, papierosów i innych uzależnień.

Sposób, w jaki ludzie radzą sobie ze swoimi różnicami i agresją nakreśla funkcjonowanie rodziny. Jeśli człowiek nie jest w stanie prowadzić dyskusji bez próby zdominowania partnera, deprecjonowania jego zdania jest duże prawdopodobieństwo, że konflikty będą eskalować do chwili, gdy jedno z nich przekroczy niepisaną granicę.

Rodzinne doświadczenia

Dużą rolę w rozwiązywaniu konfliktów odgrywają przekonania, w jakich wyrastamy i z jakimi się utożsamiamy. Powiedzenie „niedaleko pada jabłko od jabłoni” jest po części odzwierciedlone w rzeczywistości. Ktoś pochodzący z domu, w którym konflikty wygrywał silniejszy fizycznie człowiek, może powtórzyć to samo zachowanie. Jeśli natomiast dokona autoanalizy i nauczy się nowych/innych metod radzenia sobie z konfliktami, ma szansę na przełamanie wzorca.

Zbyt łatwym byłoby stwierdzenie, że ktoś pochodzący z rodziny przemocowej sam stworzy nową rodzinę przemocową. Jednak nie bez całkowitej racji jest stwierdzenie, że środowisko, w jakim wyrastamy, warstwa społeczna oraz przekaz, jaki otrzymujemy od rodziny i bliskich ma znaczący wpływ na nasze późniejsze funkcjonowanie.

Zatem to wszystko nie przesądza o naszej przyszłości, lecz jednocześnie stanowi potężny bagaż, który utrudnia zmianę. Bywa, że pierwszy „duży” konflikt czy kłótnia kończy się trzaśnięciem drzwiami, łzami lub innym dramatycznym gestem. W związku, w którym zaczyna być obecna przemoc zachodzi jednak zasadnicza zmiana. Otóż przekroczona zostaje granica.

Zobacz także: Czy zazdrość ma płeć?

Przekroczenie granicy

Bywa, że klienci podczas terapii mówią „powinnam/powinienem odejść, kiedy pierwszy raz mnie uderzył/uderzyła”. Gdy z pomocą terapeutki przyglądają się swojemu życiu, sami do końca nie wiedzą, jak to się stało, że wytrwali w związku tak długo. Gdy po przekroczeniu granicy nie zostaną podjęte żadne środki, by w przyszłości zaradzić podobnym sytuacjom, wzrasta prawdopodobieństwo, że się one powtórzą. Bowiem problemy nie znikną, jak za dotknięciem różdżki, pojawią się nowe, a technika radzenia sobie z silnymi emocjami już raz została sprawdzona!

Przeprosiny, czyli miesiąc miodowy

Po pierwszym wybuchu złości, po kłótni następują przeprosiny. Najczęściej klienci w terapii wspominają słowa, takie jak: „w pracy mam dużo na głowie i poniosło mnie”, „wiesz, że jestem taka nerwowa”, „tak bardzo chciałam, by było dobrze”. Zwykle też pojawiają się prezenty, a następne dni lub miesiące są powrotem do spokojnej sielanki z początków związku. Jeśli związek przerodzi się w związek przemocowy, można powiedzieć, że właśnie teraz zawiązuje się pierwszy „miesiąc miodowy”. Gdy pojawią się nowe problemy, często w towarzystwie zazdrości, kolejny „wybuch” będzie silniejszy, w jakimś stopniu granica zostanie przekroczona jeszcze bardziej.

Warto pamiętać, że „miesiąc miodowy” spełnia bardzo ważną funkcję. Dla osoby stosującej przemoc to moment, gdy może poczuć się rozgrzeszona, zadośćuczynić, poczuć się lepiej ze swoim wybuchem. Natomiast dla osoby doznającej przemocy taki okres to powrót do czasu cudownego, pełnego miłości i troskliwości. To czas, który wiele klientów określa słowami „taki/taka jest cudowna/y gdy nie pije/bije/krzyczy”.

W osobach doznających przemocy, które są zaangażowane w związek i !KOCHAJĄ! osobę, stosującą przemoc następuje podział spostrzegania partnera. Mianowicie ten lub ta cudowna istota, w której się zakochali na początku znajomości dalej tu jest i bardzo mnie kocha tylko czasami, gdy ma problemy w pracy lub gdy ja znowu mam o coś pretensje, wybucha.

Poczucie winy

Do tego rozwarstwienia dochodzi również poczucie winy, które bardzo chętnie jest podsycane przez osobę stosująca przemoc. Bowiem „gdybyś chciała mnie zrozumieć nie musiałbym krzyczeć” lub „kochanie moja praca dużo ode mnie wymaga, ale pieniądze, które przynoszę dają nam dobre życie”. Ostatnie zdanie zacytował klient, który opowiadał o tym, jak jego żona tłumaczy swoje „wybuchy zazdrości”. W ten sposób osobom doznającym przemocy „wręczana/wdrukowywana” jest odpowiedzialność za przemoc, która stosuje druga strona. Gdyby tylko były bardziej wyrozumiałe, bo przecież ta druga strona robi to dla ich dobra …

Przemoc ma wiele twarzy

Przemoc to słowo o ogromnym znaczeniu. Ma kiepską reklamę i choć większość ludzi doskonale wie, jak ona wygląda, zwykle panuje opór, a nawet lęk przed nazywaniem zjawiska przemocą, gdy ma to dotyczyć naszej własnej rodziny lub przyjaciół. Bowiem wiele kampanii medialnych zostało zrozumianych opacznie. Czasem, gdy ludzie myślą o przemocy widzą pobitą kobietę lub dziecko. Tym czasem ogrom zjawiska dotknąć może każdego niezależnie od płci, wieku, wykształcenia, wyznania i statusu społecznego.

Gdy kobieta znęca się psychicznie nad swoim partnerem lub mężem, nie musi dojść do rękoczynów, by nazwać to przemocą. Gdy syn sprzedaje leki matki, zabiera jej rentę i zmusza do zaciągania pożyczek, nie musi jej bić, by nazwać to przemocą.

Tak samo, jak różni są ludzie tak samo różne oblicza może przybierać przemoc. Może dotyczyć sfery fizycznej, psychicznej, intymnej czyli seksualnej oraz ekonomicznej i wreszcie zaniedbania. Te wszystkie rodzaje mogą pojawić się w związku przemocowym, w który osoba doznająca przemocy żyje w ciągłym zawieszeniu między spokojem, a totalnym chaosem.

Warto przeczytać: Zazdrość patologiczna - jakie są jej przyczyny?

Czego uczy brak konsekwencji?

Gdy mija czas, a przemoc coraz bardziej staje się obecna w związku, przekształca się ona w stały model zachowania, sposób na rozładowanie emocji i dostanie to czego się chce. Dla osoby stosującej przemoc to sprawdzona, nie obarczona negatywnymi konsekwencjami technika, która działa. Bowiem jeśli po raz dziesiąty uderzy się partnera, wykrzyczy obelgi, zgwałci, a po fakcie przeprosi i da kwiaty, wtedy osoba stosująca przemoc dochodzi do wniosku, że tak można!

Skoro druga strona nie odchodzi, nie wzywa policji, nie żąda leczenia to znaczy, że dalej można się tak zachowywać, bo przecież nic złego się nie dzieje. Jeśli osobą stosującą przemoc jest dodatkowo ktoś pochodzący ze środowiska z tym samym problemem i jeśli nigdy nie spotkały go negatywne konsekwencje za stosowanie przemocy i na domiar złego tak samo działo się w jego/jej dom, cóż… Znaczy się to działa.

I w takim „działającym przemocowo” związku okresy „miesiąca miodowego” ulegają skróceniu, aż do dnia, w którym całkowicie zanikną. Bowiem osoba stosująca przemoc nie będzie miała poczucia, że powinna za cokolwiek przepraszać skoro taki model przyjął się „bez protestów”.

Syndrom stresu pourazowego

Jeśli dodamy do tego zjawiska, takie jak PTSD, czyli syndrom stresu pourazowego, który tak samo, jak żołnierzy wracających z frontu, dotyczy również kobiet, mężczyzn i dzieci doznających przemocy. Brak perspektyw finansowych, dzieci, wspólną firmę mieszanka tężeje, czyniąc przerwanie tego zaklętego cyklu bardzo trudnym, lecz zawsze możliwym!

Gdy słuchamy klientek i klientów podczas terapii, którzy zgłaszają obecność przemocy w ich życiu, najczęściej można z tych historii wydzielić powtarzający się schemat związku przemocowego, powtarzające się „miesiące miodowe”, symptomy zachowań lękowych.

Jeśli, jako ludzie czujemy w sobie moc i potrzebę, by zrozumieć drugiego człowieka, który trwa w związku przemocowym miesiącami, latami warto byśmy pamiętali, że:

  • przekonywanie jest mniej skuteczne od wysłuchania (gdy jesteśmy dla drugiego człowieka, słuchamy go, akceptujemy go, choć nie to, co robi, zyskujemy większą siłę oddziaływania niż gdy nie słuchając, staramy się przekonać, że ów człowiek nie ma racji),
  • zwracajmy uwagę na perspektywy (czasem siedząc długo „w problemie” nie widzimy nic poza nim, perspektywy i rozwiązania są ukryte, lecz zawsze obecne),
  • edukujmy (nie każdy wie, że zmuszanie do stosunku w małżeństwie to też gwałt, a pozostawienie dziecka bez opieki może być zaniedbaniem).

I może najważniejsze. Gdy komuś pomagamy pamiętajmy, że jest przed nami istota myśląca, niezależna, silna i pomysłowa. Z takim podejściem rezultaty przyjdą szybciej niż, gdy będziemy starali się załatwiać sprawy za kogoś, mając nawet najszczersze intencje. Własny sukces smakuje lepiej i daje więcej siły niż bycie wyręczanym.

Polecamy: Przemoc domowa – jak skutecznie się od niej uwolnić?

Redakcja poleca

REKLAMA